Kilka słów o dawaniu
Dawanie jest potrzebą, a zaspokojenie potrzeby nie może wynikać z przymusu. Dlatego powinno być ono jak najbardziej naturalne, bez obowiązku. Zapłatą za dawania, za prezent ofiarowany drugiej osobie, jest przyjemność, jakiej jej on dostarcza. I ta przyjemność staje się naszą przyjemnością, bo cieszymy się z jej zadowolenia. (Może neurony lustrzane mają z tym coś wspólnego? Kiedy widzimy radość drugiej osoby i odczuwamy ją, podobnie jak ona?).
Dawanie nie ogranicza się do prezentów. Wprost przeciwnie, „oficjalne prezenty” to tylko niewielka część dawania / dzielenia się. Oferujemy bowiem innym nasz czas, naszą energię, pomoc, uśmiech, dobre słowo, wysłuchanie, a także dowcip, bajkę… Podobnie jest z dziećmi. Kiedy zastanowimy się, jakie prezenty dostajemy od naszych dzieci, na pewno zdziwimy się, jak wiele tego jest. Dzisiaj od rana, dostałam już od Jaśka: opowiadanie o jego śnie, pocałunki, przytulanie, taniec w rytm muzyki, niespodziankę, kiedy przebrał się za rzymskiego legionistę… A co ja mu dałam? Przygotowane śniadanie, przeczytane rozdziały książki, wspólne śpiewanie… czyli czas, uwagę, zaangażowanie, pomysły, życzliwość, dyspozycyjność… A jak jest u Was?
Pozytywny przykład rodziców
W jaki sposób nauczyć dziecko dawania? Dając mu pozytywny przykład własnym zachowaniem. Przyjmujmy prezenty, które dzieci nam ofiarowują. Bo dawanie jest zwyczajem wymagającym pielęgnowanie, w przeciwnym razie, stracimy go. Dawajmy dzieciom rzeczy, które nie zostały kupione i uświadamiajmy je o ich wartości. Podobnie, okazujmy wdzięczność za to, co otrzymujemy. Nazywajmy emocje, które nam wtedy towarzyszą: radość, zaskoczenie, zaufanie, ciekawość… Kiedy zastanowimy się nad wszystkimi niekupionymi prezentami, na pewno okaże się, że jest ich wiele. Może to być upieczone ciasto, zaszyte spodnie, naprawiony rower, a także rysunek, origami, piosenka, zerwany na łące kwiat… według wyobraźni każdego rodzica i dziecka. Pożyteczne może się okazać zrobienie listy prezentów, żeby zdać sprawę z tego, jak dużo na co dzień sobie ofiarowujemy.
Niektórzy rodzice, żeby nauczyć dziecko dawania, zmuszają je do dzielenia się, do sprawiania innym prezentów. Do dawania trzeba dorosnąć. Trudno wymagać od czteroletniego dziecka, żeby, na przykład, oddało swoje zabawki innemu dziecku. Ono jeszcze do tego nie dojrzało i sprawia mu to przykrość, z czego nic dobrego nie wyniknie. Zastanówmy się, co my odczuwaliśmy, kiedy byliśmy zmuszeni do oddania komuś czegoś, co pragnęliśmy zachować dla siebie? Jakie korzyści z tego wynikły i dla kogo? Operowanie przymusem często doprowadza do przeciwnego rezultatu: w tym wypadku, może zniechęcić do dawania, bo będzie się ono kojarzyło z negatywnym wspomnieniem.
Dawanie jest sztuką
Przykład rodzica jest najlepszym środkiem, żeby nauczyć dziecko dawania. Dawajmy, nie oczekując niczego w zamian, przyjmujmy, wyrażając wdzięczność. Jednocześnie nie zapominajmy, że dzieci są prezentem, który otrzymaliśmy od życia. Wyjątkowym, jedynym i niezwykle cennym. Nie tylko dlatego, że przynoszą nam one nieskończone zasoby miłości, nadziei i energii. Ani że dzięki nim mamy okazję przekazać komuś wszystko, co dla nas ważne i wartościowe. Dzieci są prezentem od życia, bo pokazują nam wspaniałość świata i uzmysławiają wartość tego, co mamy. Ich witalność powinna być naszą inspiracją, w dawaniu, w braniu, w czerpaniu z życia tego, co piękne, dobre i pożyteczne. Naśladujmy je tak, jak one, w innych kwestiach, naśladują nas.
Źródło: „W sercu emocji” Isabelle Filliozat
Czy uczycie dzieci dawania? A otrzymywania? W jaki sposób? Podzielicie się z nami Waszymi 🙂 .
[gs-fb-comments]
Bardzo fajne spojrzenie na dawanie i branie. Zazwyczaj dawanie odnosimy do rzeczy, do czegoś co można dotknąć i zobaczyć. A ty pokazałaś zupełnie inny obraz dawania i dzielenia się 🙂
Tak, często dawanie odnosimy do rzeczy (fizycznych). Ale to tylko niewielka część tego, co sobie wzajemnie codziennie dajemy. Cieszę się, że ten punkt widzenia Cię zainspirował☺. Pozdrawiam serdecznie!
Super wpis, bardzo mi się przyda
Cieszę się i pozdrawiam serdecznie!
Na szczęście nasi chłopcy potrafią nie tylko brać ale i dawać. Najmłodszy nawet daje jeszcze więcej, zwłaszcza gdy już czegoś nie umie dojeść, to mówi mi „masz mamo, zostawiłem Ci, dzielę się z Tobą” hihihi
A nie mówi, że to „prezent”? ☺ Umiejętność dawania zawsze się przydaje! Pozdrawiam serdecznie!
W pełni się zgadzam, że zmuszanie do dawania w prawie każdym przypadku to nie najlepszy pomysł. Wiadomo – trzeba jakoś pokazać, zademonstrować, pouczać, informować itp. ale wyłącznie poprzez dobry przykład dziecko zrozumie sens dawania. Szkoda tylko, że natrafiamy na tak wiele hien 🙁
Nic na siłę i poprzez przykład, oto, w jaki sposób nauczymy dzieci dawania ☺. Pozdrawiam serdecznie!
Każdy zacznie dawać, gdy będzie na to gotów, dobrze że o tym wspominasz. Nie da się nauczyć czegoś na siłę.
W przeciwnym razie możemy dziecko zrazić do dawania i dzielenia się z innymi. Będzie kojarzyło to jako coś nieprzyjemnego, odwołując się do własnych przykrych wspomnień z dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie!