Zadowolenie z życia, dobrostan, szczęście, ogólna satysfakcja… na pewno każdy z nas zadał już sobie pytanie, w jaki sposób je osiągnąć. Co zrobić, żeby było mi lepiej, żebym każdego dnia wstawała pełna entuzjazmu, żebym umiała cieszyć się małych codziennych spraw. Okazuje się, że zadowolenie z życia nie jest uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi: relacjami z innymi, pracą, zdrowiem, dobrobytem materialnym… Zależy ono bowiem od naszego systemu nerwowego, neuronów, synaps i substancji chemicznych takich jak serotonina, dopamina czy oksytocyna.
Co sprawia, że jest nam dobrze?
Pierwszą odpowiedzią, jaka ciśnie się na usta większości z nas, jest prawdopodobnie „otoczenia, w jakim żyjemy”. Rodzina, przyjaciele, zdrowie, praca, pieniądze, hobby, może podróże albo życie kulturalne, rozrywki, uprawiany sport… Tymczasem to nie podwyżka, nowy samochód, przyjaźń, miłość, czy wspaniały wieczór z przyjaciółmi determinują moje zadowolenie z życia. Poziom satysfakcji, jaki mi towarzyszy, zależy od tego, co odczuwam w swoim ciele. A to określone jest przez hormony (poprzez układ krwionośny) i przeróżne sygnały elektryczne wysyłane między częściami mojego mózgu na skutek tych wydarzeń. Powyższe zmiany w mózgu powodują krótkotrwały stan uniesienia, który po jakimś czasie powraca do równowagi, do swojego normalnego poziomu.
Indywidualna skala szczęścia?
Niektórzy naukowcy porównują to zjawisko do klimatyzacji. Nawet w przypadku wahań temperatury, reguluje ją ona do stałego poziomu, na który została ona zaprogramowana.
Każdy z nas przychodzi na świat ze swoim własnym indywidualnym oprogramowaniem. Wykorzystując skalę od 1 do 10, możemy usytuować biochemiczny system każdego z nas. U jednych waha się on od 6 do 10 i na ogół zatrzymuje się na 8. Oznacza to, że te osoby w miarę dobrze znoszą przeciwności losu i że są zadowolone z życia. U innych natomiast system biochemiczny oscyluje między 2 i 6 i stabilizuje się na 4. Tym osobom trudno będzie osiągnąć zadowolenie z życia. Cokolwiek się nie stanie, nie odczują one entuzjazmu, do którego zdolne są osoby ze średnią 8.
Zadowolenie z życia wokół nas
Wśród naszych znajomych na pewno znajduje się osoby zawsze pozytywnie nastawione do świata, zadowolone z życia bez względu na okoliczności. Albo takie, które są nieustannie przygnębione, pesymistyczne, niepotrafiące się cieszyć. Jest to związane z ich biochemiczną konstrukcją, na którą mają dość ograniczony wpływ. I niestety żaden nowy samochód, wygrana na loterii, czy sukces w pracy nie zmieni trwale ich samopoczucia na lepsze.
Źródło: Yuval Noah Harari „Sapiens. Od zwierząt do bogów”, Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 2018
Jeśli powyższa refleksja zainspirowała Was, podzielicie z nami swoimi przemyśleniami na ten temat, w komentarzach pod tekstem.
Też myślę, że poziom szczęścia to raczej sprawa indywidualna i podejścia do życia.
Ja się nauczyłam szukać zadowolenia w sobie. Tylko ode mnie zależy poczucie szczęścia, nic z zewnątrz nie może mi go dać. Od tego czasu naprawdę czuję się dużo lepiej, bardziej pozytywnie 🙂
Dokładnie, warto szukać pozytywów wszędzie to i szczęście i zadowolenie będą z nami.
Nawet jeśli jest to udowodnione naukowo – takie podejście i sprowadzanie ludzkich emocji do czystej chemii/biologii nie do końca do mnie przemawia. Myślę,że to bardzo złożona kwestia i wypadkowa wielu różnych czynników.
Bardzo dobrze że dziś to przeczytałam. Pomogło mi to ułożyć sobie jedną rzecz w głowie. Dzieki
Ludzie są różni, różne rzeczy ich cieszą. Ja miewam okresy, gdy nic nie sprawia mi radości, wyszukuję zawsze co mogło iść lepiej, sprawniej, a czasem budzę się i nawet deszcz mnie cieszy, bo myślę sobie, że była ta długo susza, więc fajna odmiana. Nie ma reguły. I u innych pewnie bywa podobnie.
Lepiej być zadowolonym z życia i doceniać to co się ma, ale ludzie mają różne podejście.
Może i jest to udowodnione naukowo, ale i tak są osoby, które nigdy nie będą zadowolone.
Różnie to bywa, raz coś mnie bardziej cieszy, kiedy indziej mniej.
Wydaje mi się że moje zadowolenie z życia jest na dobrym poziomie, nie wychyla się to w żadną stronę.
Moim zdaniem to zależy od oczekiwań, im mniej oczekujesz tym masz mniej rozczarowań i większe zadowolenie.,
Świadomość, jak ten mechanizm funkcjonuje, jest ciekawa, ale szkoda, że nie można zaprogramować organizmu na bycie szczęśliwym…
ciekawe porównanie. Zadowolenie z życia jak klimatyzacja, klimatyzacja życia 😉 ?
Zgadzam się, ze zadowolenie z życia to głównie reakcje naszego mózgu związane z wyrzutem hormonów szczęścia.
To prawda, depresja wynika z niedoboru serotoniny i innych substancji. Jednak wielu osobom mogą pomóc dobrze dobrane leki. Ja zażywam sertranorm i pregabalin, i czuję się o wile lepiej.
Nie czuję po nich głębokiej pustki, smutku, leku, strachu przed ludźmi, moje ciało się zaciska i nie sztywnieje. Naprawdę wart leczyć depresję, bo jest to choroba, i to do tego moim zdaniem fizyczna bo wynika z fizycznych zaburzeń w układzie nerwowym.
Bardzo fajny artykuł i przeczytałam z przyjemnością. Warto o te neuroprzekaźniki w mózgu dbać xd
Bardzo wartościowy artykuł!
Myślę, że nastawienia do życia można się nauczyć. W ostatnich latach zdecydowanie poprawiło się moje nastawienie, choć czasy były dla mnie coraz cięższe. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy i zdecydowanie daje mi to radość z życia.
Podoba mi się to skojarzenie z zaprogramowaniem 🙂 Ciekawa jestem, czy można się przeprogramować na osobę zadowoloną z życia? Byłoby fajnie 🙂