Jedną z częstych trudności wychowawczych, z którą spotykają się rodzice, są emocje dzieci: sposób ich wyrażania, a dokładniej napady złości. Rodzice skarżą się, że dzieci nie potrafią opanować złości, że łatwo ulegają kaprysom. Próbują więc różnych metod, ale mimo wszystko te wybuchy regularnie się powtarzają, wobec bezsilności rodziców. Dlaczego tak się dzieje? Czy jest na to jakiś sposób? Jeśli tak, to jaki?
Reakcje rodziców
Reakcje rodziców na złość dzieci są różne. Jedyni grożą albo karzą, mając nadzieję, że w ten sposób dziecko uspokoi się pod wpływem strachu. Inni starają się przywołać je do rozsądku, argumentując i przekonując w związku z tematem, który sprowokował złość. (Niestety w momencie nadmiaru emocji, dziecko nie jest w stanie niczego zrozumieć. Działa wtedy pod wpływem mózgu dolnego: reakcje są impulsywne, nieprzemyślane i emocjonalne. W przeciwieństwie do mózgu górnego, zdolnego do przemyśleń, organizacji, planowania.) Jeszcze inni przytulają, cierpliwie czekając, aż kryzys minie.
Rozwój emocjonalny dziecka
Kiedy dziecko rzuca się na ziemię, płacze, krzyczy albo szarpie się w napadzie złości, na pewno nie mamy do czynienia z kaprysem, prowokacją, ani podważaniem autorytetu rodzica. Oznacza to jedynie, że działa ono pod wpływem silnej emocji i nie jest w stanie kontrolować swojego zachowania. Dzieje się tak ponieważ przed piątym rokiem życia, dzieci nie potrafią opanować złości. Mózg bowiem nie jest całkowicie rozwinięty, kora przedczołowa nie ma jeszcze wystarczającej ilości połączeń, żeby mogła regulować emocje. Dopiero między piątym a siódmym rokiem życia dziecko uczy się kontrolować ich wybuchy. Wcześniej jest do tego po prostu niezdolne.
Jak reagować? Co robić, a czego nie ?
Co robić w momencie emocjonalnej burzy u dziecka? Zamiast grozić, karać, uspokajać, co w niczym nie pomoże, najlepiej towarzyszyć dziecku w przeżywaniu emocji. Dziecko potrzebuje, żeby je przytulić (co potwierdza naszą obecność i dyspozycyjność), żeby pokazać, że je rozumiemy („widzę, że odczuwasz wielką złość…”) oraz żeby poczuć nasz spokój i opanowanie, dzięki któremu samo poczuje się bezpiecznie. W ten sposób zacznie się w jego mózgu wydzielać oksytocyna (hormon miłości, szczęścia, przywiązania, przyjemności…), co skutecznie zimniejszy stres (spowodowany hormonem zwanym kortyzolem). Kora przedczołowa znowu będzie funkcjonować, dzięki czemu rozmowa z dzieckiem okaże się możliwa. Jeśli pomożemy dziecku, napady złości nie potrwają długo. Natomiast jeżeli rodzic grozi mu, straszy czy krzyczy, z powodu strachu dziecko może zablokować emocję. A ona i tak wydostanie się na zewnątrz w innej sytuacji, w zupełnie niezrozumiały dla rodzica sposób.
Nasze doświadczenie
Po doświadczeniach z moim sześcioletnim synkiem mogę zapewnić Was, że to działa. Kiedy coś go zbulwersuje, intensywność jego emocji wzrasta momentalnie, prawie bez zapowiedzi. Wystarczy jednak wziąć go w ramiona i w przeciągu kilku sekund napięcie opada. Od razu czuje się lepiej, widzę to po uścisku, który mi odwzajemnia. Po minucie wszystko wraca do normy. Możemy wtedy rozmawiać. Pozwala mi to zrozumieć powód wybuchu, a jemu poznać możliwe rozwiązania na przyszłość, żeby zapobiec kolejnemu kryzysowi. Nie zawsze nam się to udaje. Ale przynajmniej wiem, jak reagować, z czego to wynika i w jaki sposób pomóc mu sobie z tym radzić.
Co o tym myślicie? Jak przebiegają wybuchy emocji u Waszych dzieci? Jak sobie z nimi radzicie? Jeżeli mielibyście ochotę podzielić się z nami Waszymi refleksjami, serdecznie Was do tego zapraszam, poniżej w komentarzach artykułu.
Towarzyszenie w trakcie przeżywania emocji to coś najlepszego, co możemy zrobić dla dzieci, ale także dorosłych. Jest to jedna z bardzo trudnych umiejętności, ale gdy ją opanujemy nasze życie i naszych dzieci będzie o wiele lepsze 🙂
Dziękuję! Niestety często zamiast towarzyszyć osobom przeżywającym silne emocje, opuszczamy je / „zostawiamy w spokoju”, czekając, aż się uspokoją… Zamiast pomóc… Pozdrawiam serdecznie!