Akceptacja rzeczywistości często kojarzy się z poddaniem się losowi i zawieszeniem rąk. Akceptuję czyli zgadzam się. Tylko, że „zgadzam się” wcale nie znaczy, że mi się to podoba. Zgadzam się, bo nie mogę inaczej, bo wiele wydarzeń w życiu nie zależy ode mnie. Ale wcale nie zostaję bierna wobec losu. Wprost przeciwnie. Staję się proaktywna*. Proponuję Wam dzisiaj krótką refleksję na temat, w jaki sposób radzić sobie z przeciwnościami losu. Zarówno małymi, jak i dużymi.

Na czym polega akceptacja rzeczywistości?

Akceptacja rzeczywistości polega na uznaniu jako faktu tego, co ma miejsce. Coś się wydarzyło, a ja przyjmuję to do wiadomości. Bez względu na to, czy mi się to podoba, czy nie. Tym bardziej, jeśli mi się to nie podoba. Akceptuję to, czego nie mogę zmienić, bo już się wydarzyło (przeszłości nie da się zmienić), bo nie zależy ode mnie. Jedyne, na co mam wpływ, to to jakie skutki na moje życie będzie miał dany fakt. Jestem w stanie regulować je poprzez mój sposób postrzegania go i związaną z nim moją reakcję. Wiem, że nie warto opierać się, jeśli coś od nas nie zależy. Może to być, na przykład, jakieś wydarzenie (wypadek, ocena, zguba…), choroba, pogoda (albo inne zjawisko)…

Akceptacja rzeczywistości

Akceptować nie znaczy poddać się

Akceptować to przyznać, że coś się wydarzyło. Kiedy już to zaakceptuję, mogę zacząć działać, żeby wpłynąć na jego skutki. (Bez akceptacji nie jest to możliwe… Jak działać, jeśli nie uznaję tego, co ma mnie zmotywować do działania?)

Nie będę tracić czasu na rozpamiętywanie tego, co się stało. Po pierwsze, niczego to nie zmieni wobec faktu, który miał /ma miejsce, po drugie wprawi mnie to w gorszy, negatywny nastrój. Na przykład: z powodu epidemii musieliśmy odwołać podróż do Włoch. Zamiast powtarzać sobie, jak bardzo chcieliśmy tam pojechać, co zamierzaliśmy zwiedzić, jakie to niesprawiedliwe i jak nam źle, zastanawiamy się, w jaki sposób najlepiej wykorzystać ten czas. Wyremontować kuchnię? Zająć się ogrodem? Zrobić kurs gotowania? Włochy poczekają, a podróż do nich będzie jeszcze wspanialsza, bo bardziej wyczekiwana. (Może być także: straciłam pracę? Znajdę ciekawszą! Albo jeszcze lepiej: sama ją sobie stworzę!)

Akceptacja rzeczywistości

Przede mną nowe możliwości

Akceptacja rzeczywistości pomaga nam znajdować nowe możliwości we wszystkim, co nas spotyka i przekształcać je tak, żeby przynosiły nam korzyści. Kto powiedział, że z tymczasowych trudności czy nieudogodnień nie wyniknie coś lepszego? Tylko że nic samo się nie robi, a nasze nastawienie zdeterminuje, czy przyszłość będzie lepsza czy gorsza. To jest kwestia wyboru. Jeśli wybiorę, że będzie lepsza, zacznę zachowywać się w sposób, który sprawi, że taka się ona stanie. Jeśli nie… nie tylko będzie mi źle, ale także szansa na korzystną zmianę zmniejszy się. 

Akceptacja rzeczywistości sposobem na wewnętrzną harmonię

Czy coś nam kiedyś dał płacz nad rozlanym mlekiem? Rozpamiętywanie błędów? Nie jest to stymulujące do szukania nowych rozwiązań. Przygasza nas, przytłacza, a im gorszy nastrój, tym mniejsza motywacja do stanięcia na nogi. To takie błędne koło. Zbyt często nie doceniamy, jak wielkie znaczenie ma nasze nastawienie do tego, co nas spotyka. Akceptacja rzeczywistości to pierwszy krok, żeby zmienić nasze spojrzenie na świat. Na pozytywne spojrzenie, które doda nas energii, a tym samym zmobilizuje do działania i przekształcania okoliczności na naszą korzyść.  

* Dla zainteresowanych: koncepty reaktywności i proaktywności zostały przedstawione w książce Stephena Covey’a „7 nawyków skutecznego działania”.

Jak Wy odnosicie się do akceptacji trudności czy niedogodnych zjawisk, które spotykacie w życiu? W jaki sposób na nie reagujecie? Podzielcie się z nami Waszymi refleksjami na ten temat w komentarzach pod tekstem.