„Pośpiesz się”, „Nie mamy czasu”, „Przestań tak się grzebać”! Na pewno znacie takie sytuacje z własnego doświadczenia. Kiedy potrzebujemy, żeby dziecko coś zrobiło albo po prostu było do naszej dyspozycji. Ale częste pośpieszanie dziecka nie tylko jest dla niego nieprzyjemne (podobnie jak dla nas). Może także ono mieć negatywny wpływ na jego rozwój i zachowanie. Ja też do tej pory się nad tym nie zastanawiałam, ale poniższa argumentacja przekonała mnie. (Myślę, że odnosi się ona nie tylko do dzieci.) Może i Was przekona?
Co się dzieje, kiedy mówimy „pośpiesz się”?
Często zdarza się, że po „pośpiesz się”, przerywamy zajęcie dziecka (zabawę ludzikami, przeglądanie książek, układanie klocków…) i zmuszamy do innej czynności. U mniejszych dzieci ma miejsce podniesienie go bez zapytania o zdanie, jak gdyby to, co właśnie robiło, nie miała znaczenia. Dlaczego? Bo wyjście z domu, posiłek, mycie, spanie, powodów jest nieskończona ilość. A szacunek dla do wykonywanego przez dziecko zajęcia? Szacunek dla samego dziecka? (Uwaga na jego poczucie własnej wartości.) I nauka, żeby dokańczać to, co się zaczęło? (Bardzo przydatna w przyszłości, bo dzięki niej dziecko będzie doprowadzało do końca swoje wcielane w życie plany.)
A gdyby to nam ktoś nagle przerwał zajęcie pod pretekstem, że jest coś ważniejszego do wykonania? Z ciągłym „pośpiesz się”? I to nie tylko raz, w wyjątkowej sytuacji, ale regularnie? Gotuj szybciej, bo jestem głodny, wyłącz radio, bo wychodzimy, pośpiesz się w sklepie, bo jest kolejka, jedz szybciej, bo czas na spanie…
Ale to nie wszystko. Takim postępowaniem rodzic (albo inny dorosły) przekazuje dziecku presję czasu. Problem w tym, że małe dziecko nie postrzega jeszcze czasu w ten sam sposób co my.
Etapy przyswajania czasowości
Oto w jakim wieku dziecko przyswaja sobie stopniowo pojęcie czasu. Nie pośpieszajmy, nie przeskakujmy etapów, bo dziecko nie jest do tego przygotowane.
- 2-3 lata: dziecko zaczyna odróżniać „wczoraj” i „jutro”, ale nie jest jeszcze w stanie zrozumieć konceptu dalszej i bliższej przeszłości.
- 4 lata (około): zaczyna ono przyswajać sobie pory dnia: „rano”, „popołudnie”, „wieczór”. Licząc ilość nocy, zaczyna pomału określać się w czasie.
- 5 lat (około): rozumie koncept różnych pór roku.
- 6 lat: jest w stanie pojąć następujące po sobie dni tygodnia.
- 7 lat: uczy się odczytywać godzinę i rozumie „pojutrze”, „trzy dni temu”.
Wymuszenie posłuszeństwa
Poprzez narzucanie dziecku „presji czasu”, zmuszamy je do posłuszeństwa, czasem dość brutalnie, szczególnie jeśli towarzysza temu groźby i gwałtowne ruchy. Sprawia to, że dziecko ma wrażenie utraty kontroli nad swoim życiem. Odczuwa smutek, zdenerwowanie albo gniew. Wobec stresu, może zachowywać się dwojaki sposób. Albo spowalnia swoje zachowanie (inne reakcje na stres to atak i ucieczka), albo staje się „tyranem”, próbując kontrolować, co tylko może. (To mama mnie myje, a nie tata. Z tatą odrabiam lekcje, a nie z mamą, etc). W ten sposób stara się ono regulować stres, z którym inaczej nie potrafi sobie poradzić.
Zostawmy dziecku trochę miejsca
W jaki sposób zastąpić „pośpiesz się” i podobne wyrażania? Z jednej strony możemy używać mniej stresującego języka, a z drugiej rekwizytów oznaczających upływ czasu. Uprzedźmy dziecko, że zostało mu jeszcze pięć minut, zanim trzeba będzie skończyć zajęcie z konkretnego powodu. Mówmy, że zrobimy coś, „kiedy” dziecko skończy, a nie „jeśli” skończy. Zachęćmy je do zrobienia czego, przypominając mu którąś z jego umiejętności (np. potrafi szybko się ubrać). Pomocny także może okazać się zegar czy klepsydra. Pozycja wskazówek lub długość słuchanej piosenki będzie oznaczać, że czas zajęcia dobiegł końca.
Poczujemy się lepiej
Jestem pewna, że rezygnując z „pośpiesz się”, zarówno dziecko, jak i my poczujemy się lepiej. Atmosfera stanie się przyjemniejsza, bardziej rozluźniona. Nie zapominajmy także, że skutecznym środkiem na zmniejszenie stresu u dziecka i wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego jest spędzanie z nim czasu. Takiego czasu, kiedy jesteśmy tylko we dwoje, nikt i nic nam nie przeszkadza, i w pełni korzystamy ze wspólnych chwil. Gramy, czytamy, rozmawiamy… A na koniec podziękowanie za przyjemne (ofiarowane sobie wzajemnie) momenty na pewno wzmocni naszą więź.
Źródło: Dr Anne Raynaud „La sécurité émotionnelle de l’enfant”, Marabout, Paris, 2019
Czy używacie wyrażeń typu „Pośpiesz się”? Przyznaję, że czasami mi się wymsknie, ale od razu zastąpić je czymś pozytywniejszym. Jestem ciekawa Waszym doświadczeń 🙂 .
[gs-fb-comments]
Bardzo mądry i ciekawy artykuł, w życiu bym na taką argumentację przeciwko magicznemu „pośpiesz się” nie wpadła. 🙂
Dziękuję, cieszę się, że ta argumentacja przeciwko „pośpiesz się”, Cię zainspirowała. Pozdrawiam serdecznie!
Czasem dorośli nie zdają sobie sprawy, że mogą wpływać na dziecko właśnie takimi sytuacjami.
Tak, tak wiele robimy nieświadomie, ale kiedy głębiej się nad tym zastanowimy… tak jak z tym banalnym „pośpiesz się”☺. Pozdrawiam serdecznie!
Wydaje mi się, że kiedyś znacznie częściej używałam tego zwrotu. Teraz po prostu trzeba wiecej czasu poświęcić na niektóre rzeczy.
Ciekawe, w jaki sposób to wpływa na poziom stresu u dzieci, że mniej się je pośpiesza☺. Pozdrawiam serdecznie!
Często zupełnie nieświadomie mówimy dzieciom rzeczy, które mogą zaważyć na życiu naszych dzieci. Na tym, w jaki sposób postrzegają siebie i innych. Musimy jednak dużo bardziej uważać na to, co i kiedy mówimy!
Kiedy zadamy sobie pytanie, w jaki sposób my zareagowalibyśmy na to, co mówimy do dziecka, od razu będziemy wiedzieli, czy to powiedzieć, czy nie☺. Tak, jak z „pośpiesz się”. Pozdrawiam serdecznie!
Moglibyśmy się nauczyć od dzieci niejednego 🙂 Czasem warto wrzucić na luz i tak organizować sobie dni, by nie było w nich pośpiechu.
Całkowicie się zgadzam, obserwacja dzieci to wspaniała „szkoła”! Uczą nas tak wielu: „luzu”, uważności, korzystania z chwili… a przede wszystkim relatywizowania ☺ . Dlatego zapomnijmy o „pospiesz się”, nie tylko w stosunku do dzieci. Pozdrawiam serdecznie!