Chciałabym podzielić się z Wami interesującym sposobem na wyjaśnienie dzieciom, na czym polega wewnętrzna równowaga. Innymi słowy, jak to się dzieje, że czasami wybuchamy złością, płaczem… a czasami zachowujemy spokój, pomimo podobnej sytuacji. Co wpływa na naszą reakcję, jak sobie z nią radzić, w jaki sposób samemu regulować swoją równowagę. Proste a jakże skuteczne wyjaśnienie, które może Wam pomóc w złagodzeniu codziennych wybuchów emocji.
Typowa rodzinna sytuacja
Często się zdarza, że gwałtowne reakcje pojawiają się, kiedy jesteśmy zmęczeni, zbyt pobudzeni czy podekscytowani. (Piszę „my”, nie mając na myśli dorosłych, raczej „nas” ludzi. Dotyczy to zarówno dzieci jak i dorosłych.) Dziecko wraca ze szkoły, rodzic z pracy, każdy ze swoimi doświadczeniami dnia i czasem wystarczy byle powód, żeby doszło do spięcia. Albo jeszcze wymowniejszy przykład, kiedy dziecko w sklepie rzuca się na ziemię, bo mama nie chce kupić mu cukierków czy zabawki. Ciąg dalszy zależy od reakcji rodzica, który, jako dorosły ma możliwość zapanowania nad sobą.
Wymowne porównanie, nie tylko dla dzieci
Następujące wyjaśnienie pochodzi z książki „Self-regulation Szkolne wyzwania” Agnieszki Stążki-Gawrysiak. Wyobraźmy sobie, że każdy z nas posiada w sobie dwa pojemniki: jeden z energią, drugi z napięciem.
Kiedy pojemnik z energią jest pełen, a pojemnik z napięciem pusty, jesteśmy wypoczęci i rozluźnieni. W miarę upływu dnia, pojemnik z energią opróżnia się, bo używamy energii do wykonywanych czynności, zarówno fizycznych jak i psychicznych. Jednocześnie zbiornik z napięciem napełnia się, z powodu silnych emocji, stresu, zmęczenia… Im mniej energii, tym więcej napięcia i tym trudniej jest zachować spokój i rozsądne reakcje na otoczenie. A kiedy w pojemniku z napięciem nie ma więcej miejsca, napięcie wydostaje się na zewnątrz… Może to być wybuch gniewu, płacz, krzyk… Oczywiście jest to trochę bardziej skomplikowane niż przedstawione porównanie. Jednak tłumaczy ono w obrazowy sposób, na czym polega wewnętrzna równowaga i co na nią wpływa.
Zachwiana równowaga i co dalej?
Jeśli równowaga została zachwiana, a my zdajemy sobie z tego sprawę, możemy postarać się ją przywrócić. Zanim napięcie wyleje się na zewnątrz. W jaki sposób? Skupiając się na pojemniku z energią. Ma on to do siebie, że możemy go w dość łatwo napełnić. A napełniając go, obniżymy poziom napięcia w drugim zbiorniku. Nabieranie energii jest indywidualną kwestią każdego człowieka. Jedna osoba czerpie energię, słuchając muzyki, inna spacerując, wykonując ćwiczenia, a jeszcze inna kilkuminutowym pobytem w ciszy. Zarówno dziecko jak i rodzic mogą zastanawiać się nad tym, co ich uspokaja i sprawia, że dobrze się czują. Następnie w razie kryzysowej sytuacji postarać się użyć wybranego sposobu. Prawdopodobnie nie okaże się to skuteczne za pierwszym razem, ale trening czyni mistrza. Dlatego warto próbować.
Nasze domowe sygnały
Podobnie jak nasz sygnał z kończącym się paliwem, używamy teraz metafory pojemników z energią i napięciem, żeby zapobiegać potencjalnym kryzysom. Muszę przyznać, że okazuje się to dość skuteczne. Na pewno skuteczniejsze niż wyjaśnienie o zmęczeniu, które często traktowane jest jako wymówka. Opróżniające i napełniające się pojemniki wydają się o wiele zabawniejsze, co pozwala u nas szybciej rozładować atmosferę. A o to przecież chodzi.
Co o tym myślicie? Czy często Wam się udaje zatrzymać na czas, żeby uniknąć spięcia? Podzielcie się z nami Waszym doświadczeniami na ten temat.
Dość łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, często frustracja wygrywa, staram się jednak jak mogę. Dla mnie najlepszym sposobem jest wyjście chociażby do łazienki na 5 minut, wtedy nerwy opadają i mogę powrócić do domowego rozgardiaszu 🙂
Na pewno dobrym pomysłem w chwili dużego napięcia jest postaranie się by odizolować się od innych członków rodziny.
W ogóle nie panuję nad moimi wybuchami. Nie potrafię ich kontrolować, to dzieje się za szybko. Od paru lat czuję, że mam z tym problem.
Dopóki mój syn był małym dzieckiem – miałam do niego sporą cierpliwość. Obecnie wybucham o wiele częściej…
Bardzo fajnie i klarownie to zostało wyjaśnione!
Podoba mi się to porównanie z pojemnikiem 🙂 Panowanie nad sobą to nie lada sztuka
To chyba normalne ze czasem trzeba wybuchnąć ale przy tym uczymy się cierpliwości. Takie emocje towarzysza u mnie prawie codziennie bo to czesc mojej choroby.
Mam swoje sposoby na uspokojenie się, ale czasami jednak przekraczam granicę i wpadam w chaos jaki jest trudniej ogarnąć.
Fajne to porównanie z pojemnikami.
Niestety jestem bardzo ostatnio wybuchowa, ale jest to spowodowane trudną sytuacją, jak spotkała mnie w czasie pandemii.
Nie daję sobie rady. Dla mnie najlepsze sposób to wyjść z domu i przed siebie, byle się zmęczyć i zapomnieć.
Zawsze byłam osobą bardzo cierpliwą i nie wiem, co się porobiło, jak w tych pojemnikach.
Porównanie z pojemnikiem bardzo obrazowe. 🙂
Jestem wybuchowa. Wiem, że to wynika głównie z przemęczenia. Staram się uspokoić w chwili napięcia. Nie chcę krzyczeć przy dzieciach, wiem, że boją się tego. Mąż początkowo nie mógł zrozumieć, czemu muszę czasami wyjść i „odpocząć”, ale już przekonał się chyba, że to często najlepsze rozwiązanie.
U nas ostatnio sąsiędzi na balkonie „nie panują nad sobą” przy swoim dziecku. Obserwuję, jak reagują, jak zwracają się do swojego dziecka i nachodzą mnie takie refleksje. Że z jednej strony to bardzo trudne, że przy codziennym wychowaniu łatwo „stracić cierpliwość”, a z drugiej strony niepanowanie rodzica i jego reakcje względem dziecka mają skutek odwrotny do zamierzonego.