Ostatnio zadano mi ciekawe pytanie na temat zabawek Montessori. Kiedy zaczęłam odpowiadać, zadałam sobie sprawę, że tak naprawdę jest to temat na oddzielny artykuł. Tym bardziej, że już dawno miałam ochotę o tym napisać, bo sklepy są dzisiaj pełne przedmiotów przedstawianych jako zabawki Montessori. Jak gdyby wystarczyło dodać Montessori, żeby jakakolwiek element z drewna zyskał w oczach mam aprobatę i chęć zakupu. Czy i Was to razi?  (Z drugiej strony jest to także dowód na popularność metody Montessori, co jest raczej pozytywne:).) Czym charakteryzują się zabawki Montessori? Jak je odróżnić od tych, które jedynie naśladują metodę?

 Pozycja Międzynarodowego Stowarzyszenia Montessori

Zacznijmy od spraw prawnych. Czytałam, że dotychczas jedynie trzech producentów uzyskało zgodę Międzynarodowego Stowarzyszenia Montessori (AMI) na sprzedaż tego rodzaju zabawek: Nienhuis, Gonzagarredi i Matsumoto Kagaku Japan. Nie mówią oni o „zabawkach”, ale o „materiałach dydaktycznych”.

Żeby być pewnym, że są to rzeczywiście zabawki Montessori, należy sprawdzić, czy posiadają one broszurę z wyjaśnieniami, jak ich używać. Według metody Montessori materiałowi dydaktycznemu powinna towarzyszyć instrukcja. Dzięki niej osoba organizująca zajęcie będzie dysponowała wszystkimi niezbędnymi informacjami na temat jego przebiegu, celu i warunków, żeby się powiodło.

Ważna instrukcja

Jak się tak spojrzy z zewnątrz to zabawki Montessori (tzn. materiał) wydają się bardzo proste. Klocki, kulki, tasiemki, jakieś kubki… Po co mi instrukcja? – pomyślałam. Tylko, że jeśli posłuchamy intuicji, to możemy przeoczyć ważny element procesu nauczania. Na przykład przeskoczymy etapy, albo nie zwrócimy uwagi na sposób trzymania przez dziecko przedmiotów, albo na kolejność wykonywanych zadań. (Stąd więc: INSTRUKCJA JEST WAŻNA.) I wtedy nie będzie to już Montessori, tylko zwyczajne zabawy pod nadzorem mamy. (Które też mogą okazać się fajne i użyteczne).

Izolacja jednej trudności

Zanim kupimy zabawkę Montessori, upewnijmy się, że proponowany materiał odpowiada jednemu z głównych warunków metody Montessori: izoluje jedną (i tylko jedną) trudność. Może chodzić o sortowanie, o osadzanie, o przelewanie, o przesypywanie. Izolacja trudności ma swój dokładnie określony cel. Pomaga ona dziecku w wyodrębnieniu wspólnego kryterium. Powinna ona wzbudzić wystarczające zainteresowanie, żeby zachęcić je do realizowania zadania. (Zadanie powinno pozytywnie wpłynąć na poczucie własnej wartości u dziecka.) Umożliwia ona dziecku ćwiczenie jednej określonej umiejętności bez rozpraszania jego uwagi innymi wymaganymi umiejętnościami.

„Kontrprzykłady”, czy zabawki nie-Montessori

Na poniższym zdjęciu znajduje się kilka przykładów przedstawiających ogólnie dostępne zabawki Montessori. Tylko, że wcale nie są one Montessori. Zaraz zobaczymy, dlaczego. (Pomysł zaczerpnięty z blogu Enfance positive.)

Kiedy dokładniej przeanalizujemy proponowane zabawki, zdamy sobie sprawę z tego, że za każdym razem zawierają one kilka trudności, a nie jedną. Głównie chodzi o kolor, kształt, albo materiał, z którego są one wykonane (w przypadku małych poduszek). Jak gdyby materiał dla dzieci musiał być obowiązkowo rzucający się w oczy (kolory). Jakby dziecko naprawdę potrzebowało bodźców wizualnych, żeby zainteresować się zajęciem, które się za nim kryje.

Oto przykład materiału dydaktycznego Montessori:

Prawdziwe przedmioty

W gruncie rzeczy, najlepiej, żeby materiał składał się z prawdziwych przedmiotów, a nie zabawek. Dzbany, karafki, miski, kłódki, ale także nożyczki, obieraczki… Maria Montessori uważała, że ​​dziecko zasłużyło na używanie „prawdziwych” przedmiotów. Szczególnie, gdy widzimy zainteresowanie dzieci garnkami lub pilotami od telewizora, zdajemy sobie sprawę, że mobilizują one i angażują dziecko o wiele bardziej niż „zabawki”. Tym bardziej, że widzą, że i my manipulujemy tymi obiektami:).

Nie mogę się z tym nie zgodzić, Wy pewnie też nie. Ulubionymi prawdziwymi przedmiotami Jaśka służącymi do zabawy są: przykrywka do patelni jako tarcza, telefon stacjonarny jako telefon, stary karton jako statek piracki, a prześcieradło to oczywiście flaga…  A ostatnio w ramach recyclingu pojawiły się także stare butelki, rurki, sznurki, gumki, patyki… Jasiek przekształca je w pistolety, proce, łódki, wędki…  Nie jest to na pewno Montessori, ale te zajęcia rozwijają jego kreatywność. (Nie, one raczej wynikają z Jaśka pomysłowości:)). Jestem pewna, że Wasze dzieci robią podobnie:).

Domowe zajęcia Montessori

Zajęcia Montessori są proste i tak naprawdę nie potrzebują specjalnego wyposażenia. Mogą one polegać na przekładaniu orzechów łyżką z jednego naczynia do drugiego, na przelewaniu wody ze szklanki do szklanki, na zamiataniu szczotką rozsypanych koralików (w zależności od wieku dziecka), na wycinaniu z papieru kółek, na sortowaniu różnej wielkości ziaren…  Ale o tym, kiedy indziej. A zabawki Montessori… możemy o nich zapomnieć. No chyba, że już naprawdę brakuje nam pomysłów albo czasu.

A czym bawią się Wasze dzieci? W jaki sposób tworzą użyteczne im przedmioty z „niczego”, przetwarzając niepotrzebne (albo i potrzebne:)) rzeczy? Podzielcie się z nami ich pomysłami!

Albo Waszymi opiniami o „zabawkach Montessori”. Albo o artykule. Lub o czymś, na co macie ochotę:).

[gs-fb-comments]