Dobrze wiemy, że sposób mówienia do dzieci (a także i do dorosłych) ma duży wpływ nie tylko na ich uczucia, ale także na zachowanie. Przyklejanie dzieciom etykietek, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, może wyrządzić im więcej krzywdy niż by się wydawało. Dlaczego? Czy nie chodzi nam jedynie o prawienie im komplementów, albo nakłonienie do zmiany zachowania, poprzez krytykę? Otóż, to wcale nie jest takie proste.
Komplementy – etykietki pozytywne
Wielu rodziców jest przekonanych, że komplementy dobrze wpływają na samoocenę dziecka. „Jaka ta Ola jest zdolna.” „Jesteś takim mądrym chłopcem.” „Rysujesz najlepiej z całej klasy.” – Dzieci często słyszą od rodziców, wyrażających podziw wobec osiągnięć swoich pociech. W danym momencie tego typu pochwały mogą sprawić dziecku przyjemność. Niestety na dłuższą metę, okazują się niebezpieczne.
O czym, oczywiście, jeszcze do niedawna nie wiedziałam. Wielką przyjemność sprawiały więc mi komplementy, jakie Jasiek dostawał na temat swojego zachowania w przedszkolu, umiejętności wysławiania się czy rysowania. Sama zresztą chwaliłam go, kiedy uważałam, że na to zasługiwał.
Niebezpieczne etykietki
Po pierwsze, dziecko nabiera przekonania, że jest lepsze od innych. Może to wykazać się następnie w pogardliwym stosunku do kolegów, czy koleżanek.
Po drugie, niektóre dzieci uważają, że nie muszą się więcej starać, skoro wiele rzeczy łatwo im przychodzi. Może to doprowadzić to porażek, z których trudno będzie im się pozbierać. Dziecko odniesie wtedy wrażenie, że poczucie własnej wartości opierało się o iluzję.
Po trzecie, dziecku będzie zależało na aprobacie innych bardziej niż na własnej przyjemności. Będzie więc robiło rzeczy dla innych (dobre uczenie się, wygrywanie zawodów…), a nie dla siebie. Zdobycie uznania w oczach innych stanie się jego celem. Przysłoni samouznanie i czerpanie przyjemności dla samego siebie.
Pamiętam, kiedy, będąc w szkole, dostawałam dobre oceny z przedmiotów, które nie bardzo mnie interesowały (fizyka…), cieszyłam się, że sprawią one przyjemność mojemu Tacie. Na szczęście innych tematów uczyłam się bardziej dla siebie (czy raczej dla własnej przyjemności odczuwanej z powodu dobrych ocen) niż dla czyjejś.
Kolejnym ryzykiem jest poddanie się przez dziecko presji otoczenia, związanej z oczekiwaniem innych (rodziców, nauczycieli…), których nie wolno mu zawieść. Zamiast przyczynić się do pogłębienia wiary w siły dziecka, tego rodzaju komplementy krępują jego potencjał i uzależniają je od opinii innych osób.
Krytyki – etykietki negatywne
Z drugiej strony, na antypodach komplementów, znajdują się krytyki, czyli etykietki negatywne, określające „słabości” dziecka. Zamiast zmobilizować dziecko do wysiłku i sukcesu, mają one przeciwny efekt: paraliżują jego możliwości i wstrzymują postępy. Krytyka typu „On jest beznadziejny z matematyki”, „Słoń jej na ucho nadepnął”, „I tak nic z tego nie zrozumie”, „Sama sobie nie poradzi” sprawiają, że dziecko blokuje się i nie podejmuje wysiłków. Bo przecież i tak mu się nie uda, bo rodzice (albo inni dorośli, czyli autorytet) tak uważają. Co gorsze, dziecko zaczyna wierzyć w to, co usłyszało, przekonane, że rodzice mają rację. Automatycznie przystosowuje swoje zachowanie do ich opinii. Jego poczucie własnej wartości maleje, a ono samo staje się podatne na kolejne porażki.
I nam się to przydarzyło jakiś czas temu. Z powodu bezmyślnej uwagi instruktora narciarskiego, Jasiek na kilka godzin stracił całą pewność siebie. Do tego stopnia, że nie chciał więcej jeździć na nartach. Na szczęście, miałam w zanadrzu bardzo skuteczne rozwiązanie, o którym dowiedziałam się, studiując kolejne podręczniki o dziecięcej psychologii. Jakie rozwiązanie? – zapytacie. Dowiecie się tego tutaj.
W jaki sposób zachęcać dziecko?
Oczywiście, dzieci potrzebują zachęty i namowy do dalszych wysiłków. I właśnie na tym możemy się skupić, żeby pomóc im w postępach i dodać pewności siebie. W tym celu, lepiej jest oceniać rezultat jak najbardziej obiektywnie, a nie osobę, podkreślając możliwości dziecka. „Zrobiłeś duże postępy w matematyce.” „Widzę, że bardzo się do tego przyłożyłeś.” „Wiedziałam, że z tym sobie poradzisz.” „Dokładnie tak trzeba było to narysować.”… Nie wahajmy się także zapytać dziecko, jak odnosi się do własnego osiągnięcia. („Czy jesteś z siebie zadowolony?” „Co o tym myślisz?” „Czy było warto?”) W razie porażki, wystarczy wysłuchać je, jego odczucia i wątpliwości. A następnie utwierdzić w przekonaniu, że następnym razem, jeśli tylko się postara, na pewno mu się uda.
A etykietki? Najlepiej wyrzucić je do śmietnika, tam, gdzie jest ich miejsce.
(Czasami jednak trzeba się nieźle łapać za język, żeby nie wykrzyknąć z dumą na widok wyjątkowo udanego rysunku „Jak ty dobrze rysujesz!” albo „Ty to masz talent!”. Tak więc zapomnijmy na chwilę o spontaniczności. Podobno, żeby jakieś zachowanie stało się nawykiem, trzeba wykonywać je regularnie przez trzy tygodnie. Tylko, co to znaczy „regularnie”?)
Jeżeli mielibyście ochotę podzielić się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, serdecznie Was do tego zapraszam, poniżej w komentarzach artykułu.