Buddyzm od dawna fascynuje europejskie społeczeństwa, proponując im odmienną od chrześcijańskiej wizję życia człowieka. Szczególnie interesujące wydaje mi się postrzeganie zjawiska „pragnienia” i jego związku z cierpieniem. Dlatego chciałam podzielić się dzisiaj z Wami inspirującą analizą na ich temat. Właściwie jest to konkluzja do jakiej doszedł Siddhartha w swoich poszukiwaniach środka na uniknięcie cierpienia. (Nie będę przytaczać historii Siddharthy Gautamy, centralnej postaci buddyzmu, jest ona ogólnie znana i dostępna tutaj.)
Czym jest cierpienie?
Siddahrtha, widząc cierpienie wokół siebie, zapragnął znaleźć sposób, żeby się od niego wyzwolić. Poprzez wieloletnich obserwacji, doszedł do wniosku, że cierpienie nie jest wynikiem nieszczęścia, niesprawiedliwości czy zbiegu okoliczności. Jest ono spowodowane sposobem funkcjonowania człowieka. Siddhartha zrozumiał, że nasze zachowanie jest w dużej mierze motywowane nieustannym pragnieniem czegoś. Pragnienie natomiast powoduje ciągłe nieusatysfakcjonowanie. W przypadku nieprzyjemnego doświadczenia, nasz umysł pragnie oddalić się od źródła danej nieprzyjemności. Kiedy natomiast jakieś przeżycia sprawia nam radość, pragniemy, żeby trwało ono jak najdłużej lub żeby się powtarzało. W ten sposób umysł człowieka nigdy nie zaznaje spokoju.
Pozbycie się cierpienia
W swoich poszukiwaniach Siddhartha odkrył, że istnieje sposób na pozbycie się cierpienia. Kiedy człowiek odczuwa radość czy smutek, wystarczy, że uzna obecność tych emocji, akceptując je takimi, jakie są. Jeśli nie pragnie, żeby smutek przeminął, nie cierpi, jedynie przechodzi przez falę smutku. Podobnie jest z radością, która okazuje się głębszą i pełniejszą, kiedy nie chcemy zatrzymać jej za wszelką cenę. Umysł pozostaje spokojny, a zadowolenie wzrasta.
Medytacja i zasady etyczne
Niemniej jednak pojawia się pytanie, w jaki sposób nauczyć się akceptować rzeczywistość taką, jaka jest, bez pragnienia jej zmiany. Siddhartha opracował serię medytacji pomagających skupić się na tym, co odczuwamy w danej chwili, a nie co chcielibyśmy odczuwać. Te ćwiczenia umysłu pomagają osiągnąć stan
Żeby ułatwić pozbycie się pragnień, Siddhartha zaproponował także zbiór zasad etycznych. Ich przestrzeganie zimniejsza prawdopodobieństwo pojawienia się pragnień (władzy, bogactwa, zmysłowości). Celem jest stan doskonałego zadowolenia i spokoju, zwanego „nirwaną”. Polega on na całkowitym pozbyciu się cierpienia i odbieraniu rzeczywistości z przejrzystością umysłu.
Pragnienie jako źródło cierpienia?
Związek między pragnieniem i cierpieniem jest stawia przed nami wiele pytań. Od małego jesteśmy namawiani do formułowania pragnień, a następnie do podążania za nimi. Mamy wrażenie, że jedynie słuchając swoich pragnień, możemy coś w życiu osiągnąć… Bez pragnień, marzeń, planów stoimy w miejscu. Tylko czy na pewno? Oto dość przewrotne pytanie do refleksji. Zapraszam Was do niej 🙂 .
PS Na szczęście nie ma dobrych ani złych odpowiedzi.
Źródło: Yuval Noah Harari „Sapiens. Od zwierząt do bogów”, Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 2018
Jeśli powyższa refleksja zainspirowała Was, podzielicie z nami swoimi przemyśleniami na ten temat, w komentarzach pod tekstem.
Nie miałam o tym zielonego pojęcia. Dziękuję za garść przydatnych informacji 🙂
Cierpienie to temat rzeka – tak naprawdę. Nikt go nie lubi, ale najwięcej nas ono uczy.
Wartościowy i ciekawy artykuł
Myślę, że plany i marzenia nie są wyznacznikiem tego, że stoimy w miejscu. Aktualne działania też mogą powodować nasz rozwój.
Od zawsze marzy mi się takie spotkanie na temat buddyzmu
Z jednej strony dobrze, że często stawiam sobie coraz wyższe poprzeczki, bo motywują mnie do działania i rozwoju. Z drugiej strony kiedy mam czas takiego zastoju to faktycznie poczucie „stania w miejscu” z tyłu głowy nie daje mi nieraz spać. Wtedy muszę nieźle się „nagimnastykować” aby samą siebie przekonać, że dobrze jest tak jak jest i warto docenić to co ma się już tu i teraz.
Plany i marzenia są dobrym motorem napędowym, ale bez nich też można się rozwijać.
Dziękuję za ten wpis. Bardzo mi dał do myślenia, akurat przechodzę przez trudniejszy czas i naszło mnie kilka refleksji, jak mogę sobie poradzić z niektórymi rzeczami.
Pragnienia to temat, który wywołuje wiele emocji, to temat rzeka. Bo często podążanie za pragnieniami powoduje, że cierpimy, ale z drugiem strony pragnienia nas nakręcają
Każdy ma jakieś pragnienia, cele i marzenia, które chce się realizować. Mniejsze bądź większe. To nas motywuje do działania. Coś musimy mieć w życiu jako cel.
Trochę to nadal dla mnie zagmatwane 😉
Ponoć cierpienie uszlachetnia.
Rzeczywiście dałaś dobry temat do przemyśleń….
Bardzo ciekawy temat który skłania do refleksji. O buddyźmie nie wiele wiem, ale z przyjemnością przeczytałam
Według mnie pragnienia są sensem życia a cierpienie nadaje mu smak. To właśnie pragnienie powoduje, ze mamy marzenia, ambicje, plany. Życie bez pragnienia jest po prostu puste.