Niedomówienia? Niedopowiedzenia? Rodzinne sekrety? Czasami celowe, czasami nie, często raczej przez roztargnienie lub brak dogłębnej analizy sytuacji czy zaniedbanie. To temat, nad którym rzadko się zastanawiamy i do którego zbyt rzadko przywiązujemy wagę, szczególnie w przypadku dzieci. I mimo, że często takie zachowanie stanowi próbę ochrony dziecka, wyrządza więcej krzywdy niż nie przynosi korzyści. Bo zawsze będzie miało ono konsekwencje, większe lub mniejsze, w zależności od tematu.

Zasadnicze pytania

W jaki sposób postrzegamy nasze dzieci? Co oznacza dla nas termin „dziecko”? Czy jest to „przyszły dorosły”, czy raczej osoba, której właściwie nie wiadomo, jakie miejsce przyznać w rodzinie? (Bo z czasem się zobaczy? A na razie to tylko dziecko.)

Odpowiedzi te pytania determinują naszą postawę wobec dzieci. Szacunek, jaki im okazujemy, sposób, w jaki się do nich odnosimy, czy liczymy z ich zdaniem, czy dajemy możliwość wyrażania własnych opinii, zadawania pytań, kwestionowania… Nie tylko wpływa to naszą wzajemną relację, ale także na emocjonalny rozwój dziecka i jego osobowość jako dorosłego już człowieka.

 

Niedomówienia

Sekrety, niedomówienia…

Jedną z ważnych charakterystyk każdej rodziny jest kwestia otwartości w stosunku do dzieci (nie tylko zresztą do dzieci). W zależności od kontekstu pojawiają się pytania w związku z separacją, chorobami, depresją, własnym pochodzeniem, osobliwymi zachowaniami, śmiercią, unikanymi tematami… Często łatwiej jest zbyć dziecko, opowiedzieć nieprawdziwą historię, albo po prostu przemilczeć daną kwestię. Niewielu rodziców zdaje sobie sprawę z tego, jak bolesne może być dla dziecka wyrażenie : „Porozmawiamy o tym, kiedy będziesz większy.”

Chyba w każdej rodzinie pojawiły się takie sytuacje, kiedy dziecko pozostało bez odpowiedzi. Nawet jeśli nie zawsze zadało odpowiednie pytanie. W mojej w każdym razie było ich kilka. I zawsze, bez względu na wiek, poczułam się, jak ktoś, komu się nie ufa, i kogo uważa się na zbyt niedojrzałego, żeby pewne sprawy zrozumieć. Nawet jeśli, najprawdopodobniej, chodziło o oszczędzenie mi niepokoju czy wątpliwości, efekt okazywał się niestety odwrotny.

Wrażliwość dzieci na niedomówienia (i nie tylko)

Dziecko i tak wyczuwa, co się dzieje. Nie zapominajmy, że dzieci są jak gąbki. I potrzebują zrozumieć, szczególnie, że ich także to dotyczy, bo są częścią rodziny. Samo przeczucie bez słów mogących wyjaśnić czy opisać sytuację, jedynie potęguje niepokój. I negatywnie wpływa na poczucie własnej wartości u dzieci, bo daje im do zrozumienia, że nie są warte powierzenia im poważnych kwestii. O wszystkim można dziecku powiedzieć, jak wyjaśnia Françoise Dolto,* francuska pediatra i psychoanalityczka, należy jedynie użyć odpowiednich słów. Nie należy czekać, aż dziecko samo zada pytanie, bo w sytuacjach szczególnie delikatnych, dziecko najczęściej takiego pytania nie zada. Rozumie, że wprowadzi ono rodzica w zakłopotanie, czego, w swojej dziecięcej miłości, chce mu ono uniknąć. Woli samo borykać się ze swoimi wątpliwościami, chroniąc tym samym rodzica. Tylko, że ochrona rodzica i oszczędzanie mu trudności w żaden sposób nie wpisuje się w rolę dziecka.

Klaryfikacja rzeczywistości dzięki językowi

Dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje. I dotyczy to zarówno niedomówionych kwestii, jak i tych bardziej oczywistych. Przykład? Ile razy dorosłe już dziecko skarżyło się, że rodzice nigdy nie powiedzieli mu, że je kochają. Odpowiedź rodziców? Przecież to oczywiste, okazywaliśmy mu nasze przywiązanie każdego dnia. Tylko, że zachowania można różnie intepretować, a słowa pomagają sklaryfikować to, co postrzegamy. Tym bardziej dzieciom, które jeszcze nie stworzyły własnych filtrów percepcyjnych.

*Françoise Dolto «Tout est language », Gallimard, Paris, 1994

A jak jest u Was? Czy spotkaliście się z sekretami lub niedomowieniami, mającymi negatywny wpływ na dzieci? Podzielcie się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, w komentarzach pod tekstem.