Znajduję się dzisiaj dokładnie tam, gdzie chcę być. Albo: tam, gdzie wybrałam. Nie tylko ja, ale każdy z nas. Dobrze wiem, że nie wszyscy się z tym zgodzą, kwestia jest tym bardziej intrygując. Przeczytałam ostatnio interesującą refleksję na ten temat i chciałabym się nią z Wami podzielić. Może dlatego, że przeanalizowałam pod tym kątem własną sytuację, co okazało się wyjątkowo pouczającym doświadczeniem. Dlaczego jestem w tym punkcie mojego życia, w którym się dzisiaj znajduję? Jakie decyzje do tego doprowadziły? Co mogłam zadecydować innego, żeby potoczyło się ono inaczej? W poniższym artykule nie będzie oczywiście chodziło o mnie osobiście, bo nie lubię pisać o sobie. Zapraszam Was raczej do wspólnego poszukiwania odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób decyzje i wybory podjęte przeze mnie (i przez Was) do tej pory potwierdzają miejsce, w którym dzisiaj chcę być.

Nasze najróżniejsze sytuacje – po prostu fakty

Sytuacje, w których dzisiaj się znajdujemy, są różne. Każda inna, podobnie jak różne obraliśmy w życiu drogi, żeby do nich dojść. Mamy pracę, w której się realizujemy, albo jest ona dla nas jedynie środkiem do życia. Czasem nie mamy pracy. Zarabiamy więcej lub mniej. Żyjemy z kochaną osobą, albo jesteśmy razem z przyzwyczajenia. Możemy też być sami. Mamy większą lub mniejszą rodzinę: więcej czy mniej dzieci, albo wcale. W żadnym razie nie jest to ocena, jedynie stwierdzenia faktów: tak w naszym życiu może być. To jednak nie zostało zadecydowane w momencie, w którym się urodziliśmy. Wtedy wszystko było jeszcze możliwe. Wszystko, co się stało później, zostało spowodowane sytuacjami, w których się znaleźliśmy, i z których wyszliśmy w taki, a nie w inny sposób.

chcę być

Każdy jest kowalem swojego losu

Ta sentencja, przypisywana Appiuszowi Klaudiuszowi, ma ponad dwa tysiące lat. I wciąż jest tak samo prawdziwa. Przykładanie się lub nie do nauki, wybór takiej czy innej szkoły, następnie zawodu, znalezienie pracy, utrzymanie jej, albo zmiana, podążanie albo nie za swoimi zainteresowaniami, obracanie się w danym środowisku, związanie się z danym partnerem, posiadanie takiej a nie innej ilości dzieci, pozostanie w związku z tą samą osobą… Każda z powyższych decyzji (jest ich dużo więcej) w znaczący sposób wpłynęła na nasze życie. I zdeterminowała jego obecny wygląd.

Oczywiście, można polemizować, bo są wojny, choroby… i na nie najczęściej nasz wpływ jest ograniczony. Jednak żyjemy dzisiaj w czasach względnie spokojnych i większość z nas nie ma nieuleczalnej choroby, która ograniczyłaby jego wybory życiowe. Istnieją natomiast czynniki zewnętrzne zmuszające nas do reakcji, a te reakcje determinują naszą codzienność.

Zmiana jest możliwa, żeby dojść tam, gdzie chcę być

Zmiana jest możliwa, żeby doprowadzić mnie tam, gdzie chcę być. I gdzie Wy chcecie być. Zapewne w większym stopniu w wieku trzydziestu niż sześćdziesięciu lat, choć przecież dzisiejsze sześćdziesięciolatki też miały kiedyś trzydzieści lat.

Zadałam sobie pytanie, które decyzje sprawiały, że znajduję się dzisiaj tu, gdzie jestem. I widzę dokładnie łańcuch przyczynowo-skutkowy. Co bym zmieniła, gdybym mogła? Prawdopodobnie niewiele. Natomiast ważniejsze jest to, co zrobię teraz, żeby dojść tam, gdzie chcę być. Jakie decyzje podejmę, i w jaki sposób wcielę je w życie.

Żeby jednak móc to zrobić, muszę być świadoma tego, że na każdym kroku decyduję o własnym życiu. I że ode mnie zależy, czy pozwolę zewnętrznym czynnikom ograniczać mój sposób myślenia. To jest kwestia wyćwiczenia. Jeżeli pozwolę, żeby ktoś inny czy jakieś okoliczności były odpowiedzialne za moje własne szczęście, stracę kontrolę nam moim życiem.

Jestem tam, gdzie chcę być. Oznacza to, że albo ta sytuacja mi odpowiada, albo, po (świadomej lub nie) analizie kosztów i korzyści, zdecydowałam się jej nie zmieniać. Najwidoczniej koszt zmiany przekracza korzyści, które by mi ona przyniosła. Co w gruncie rzeczy wychodzi na jedno.

A jak jest u Was? Czy dostrzegacie łańcuch przyczynowo-skutkowy, który doprowadził Was tam, gdzie dzisiaj jesteście? Podzielcie się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, w komentarzach pod tekstem.